Pewnego dnia korzystając z obecności kapryśnego słońca, przechadzałam się deptakiem w jednej z nadmorskich miejscowości. Nagle do moich uszu dobiegł fragment rozmowy, pospiesznie mijającej mnie pary:
„Muszę szybko się zrelaksować, bo mam mało czasu.”
Jakby dla kontrastu zwolniłam i z powiewem zmąconego ich pędem powietrza na twarzy, zatopiłam się w refleksji: jak skutecznie wypocząć na urlopie?
Kto z nas nie zna gonitwy myśli i obaw, które potrafią pozostać z nami aż do powrotu z urlopu, o to czy aby w pracy wszystko ok, czy dom nie spłonął od pozostawionego żelazka, sąsiad nie zalał. Nie mówiąc już o efekcie kompletnego wyczerpania i fali irytacji, która nadciąga najdalej drugiego dnia po powrocie za biurko. „Trzeba mieć zdrowie, żeby odpoczywać”, jak to mawia moja matka. Od lat przyznaję jej w tej materii rację, ale w tym roku koniec i basta. Jako że swój urlop mam jeszcze przed sobą, postanowiłam gruntownie się do niego przygotować, czyli spokojnie wyjechać na urlop, naprawdę wypocząć i nie zwariować. Zapomnianą szczoteczkę, czy olejek można kupić na lotnisku, ale spokój, ten jest bezcenny.
Po lekturze różnych artykułów z tej dziedziny, wyłuszczyłam 3 typy działań, jakie należy podjąć, czyli te podjęte przed, w trakcie i po urlopie. Zaprezentuję te, które subiektywnie uznałam za najskuteczniejsze, zatem warte umieszczenia w podręcznej „apteczce”.
PRZED WYJAZDEM
Nim jeszcze opuścimy mury naszej „fabryki”, warto zadbać o solidne, odpowiedzialne zastępstwo. Większość firm wymaga, aby wskazać kogoś, kto przynajmniej formalnie będzie Cię zastępował, to znaczy jego numer będzie do dyspozycji wszystkich tych, którym zwrotka na mailu w stylu „jestem na urlopie” nie wystarczy i potrzebują to jeszcze raz usłyszeć w słuchawce. Warto jednak zadbać, aby koleżanka czy kolega z pracy chociaż proste sprawy postarał się załatwić za Ciebie, tak aby jak wrócisz, biurko nie uginało się od notatek. Ze swojej strony musisz zadbać o pozamykanie bieżących tematów, wcześniejsze informowanie o planowanym terminie urlopu klientów i współpracowników. Tu szczególny apel do przełożonych, aby dbali o to żeby zastępstwa były aktywne. Do takiej refleksji natchnęła mnie autorka bloga moje-slow-life.blog.pl., była szefowa biura w korporacji. Jak pisze, jako kierownik przestrzegała, aby osoby pełniące zastępstwo, miały wygospodarowany czas, również na załatwianie spraw zastępowanego kolegi czy koleżanki, tak aby ten po powrocie z urlopu miękko wylądował w nowej rzeczywistości, a nie zderzył się z jej twardymi realiami, żałując, że w ogóle gdziekolwiek się ruszał. Jeżeli jednak nie masz tak świadomego szefa, osobiście zadbaj, aby Twój zastępca był zmotywowany. Przede wszystkim zaoferuj swoje zastępstwo przy okazji jego urlopu. Możesz zrewanżować się drobnym upominkiem, takim jak lokalny produkt – butelka oliwy z Chorwacji, czy wina z Włoch itp. Natomiast w domu nie ulegaj pokusie zatrzaśnięcia drzwi, za którymi piętrzy się stos garów w zlewie, a ciuchy które odpadły w wyścigu do twojej walizki walają się po ziemi. Teraz odczuwasz ulgę, ale uwierz mi, to niewspółmierne uczucie w stosunku do przygnębienia, jakie cię ogarnie po powrocie za kilka tygodni, kiedy to po trudach podróży przyjdzie ci się zmierzyć, nie tylko z ową stajnią Augiasza, ale może i z nowymi współlokatorami, w najlepszym wypadku w postaci muszek owocówek.
NA MIEJSCU
Słońce plaża, do tego zimne piwo, lub słońce, góry, pola, las, a Ty jak ów jegomość z promenady, nie możesz opanować gonitwy myśli. Albo jeszcze nawet nie wyjechałeś i już głowisz się czy w pracy wszystko ok, albo co gorsza, już wróciłeś i załatwiasz w głowie przyszłe sprawy lub już planujesz kolejne wakacje, oczywiście tym razem lepiej. Nerwowo „na chińskiego turystę” latasz z aparatem, który błyska jaśniej niż słońce w południe, próbując zapamiętać dla Ciebie absolutnie wszystko, bo przecież będzie trzeba babci pokazać zdjęcia, na Facebook wrzucić… STOP! Ewidentnie musisz nauczyć się odpoczywać.
Teraz mam nadzieję, że siedzisz, bo zamierzam Cię zszokować. Ostatnio, przy okazji wizyty u znajomej, przeglądałam najnowsze wydanie miesięcznika „Wróżka”. Dla niewtajemniczonych, jest to magazyn zawierający informacje typu, że mycie podłogi naparem z kozieradki sprowadzi do domu pieniądze, oraz listę imienną aniołów, do których warto uciekać się o wstawiennictwo w kwestiach wszelkich, od zawodowych, po sercowe. Tam też trafiłam na absolutnie genialny artykuł p.t. „Szanujmy wspomnienia” autorstwa Beaty Kaweckiej.
To właśnie źródło postanowiłam wykorzystać do kolejnej części porad. Jak widzisz nie cofnę się przed niczym, w poszukiwaniu inspiracji dla dobra Twojego i mojego odpoczynku, nawet przed magią. Tym razem rzecz będzie traktować o magii naszego umysłu.
Jakie metody proponuje autorka? Pokrótce będzie o byciu tu i teraz, nie tylko ciałem, myślami, a przede wszystkim dostępnymi zmysłami. Tyle wszędzie mówi się o konieczności bycia tu i teraz, na szkoleniach ze skutecznej komunikacji, na treningach interpersonalnych. Co to w ogóle za stan? Reasumując chodzi o opanowanie swoich myśli, a dzięki temu zmysłów.
Proponuję Ci następujące ćwiczenie. Na potrzeby opisu ćwiczenia załóżmy, że wypoczywasz nad morzem, chociaż oczywiście ćwiczenie to możesz wykonać w dowolnym miejscu, nawet siedząc tam gdzie obecnie się znajdujesz, aby sprawdzić jak na Ciebie działa.
Zaczynamy:
Idąc plażą w słoneczny, gorący dzień, zwróć uwagę gdzie wędruje Twój umysł? Teraz nadaj mu celowy tor. Uruchom kolejno zmysły:
- Węch – wciągnij powietrze w płuca i poczuj otaczające Cię zapachy, rozpoznaj i nazwij je wszystkie, czy to zapach morza, glonów, olejku do opalania, gofrów. Pamiętaj, że zmysł węchu odgrywa największą rolę, w tworzeniu się wspomnień. Przywołanie jakiegoś konkretnego zapachu, pozwala szybko przypomnieć sobie sytuację, w której się go czuło, a co najważniejsze dzięki temu wprowadzić się w adekwatny stan. Jeżeli teraz idąc plażą, czując odprężenie, zapamiętasz jakiś konkretny zapach, na przykład płynu do płukania, którym pachnie twój ręcznik, jeszcze długo wyjmując rzeczy z szafki, czując ten zapach, będziesz przywoływać wspomnienie wakacyjnego relaksu.
- Wzrok – rozejrzyj się dookoła – poćwicz oczy i mózg. Przyjrzyj się dokładnie temu, co Cię otacza. Jakiego koloru jest twój ręcznik, jak układają się wydmy, jaki mają kolor, jakie kolory ma woda, jak wygląda zamek zbudowany przez chłopca na sąsiednim kocu, z czego zrobił armaty, jakie muszelki zebrała tamta dziewczynka, jakiego koloru jest sukienka sąsiadki. Postaraj się zapamiętywać szczegóły, kolory, faktury, materiały, kształty. Następnie popatrz w dal, nie koncentrując wzroku na żadnym konkretnym obiekcie, zachowując odprężony, niewidzący wzrok, nie wytrzeszczając oczu, a jedynie delikatnie mrugając z naturalną częstotliwością. To wszystko pozwoli nieco oczom odpocząć. Idealnie nadaje się tu patrzenie na horyzont.
- Dotyk – wsłuchaj się w odczucia płynące z ciała. Zaczynając od stóp podążaj w górę. Poczuj piasek przesypujący się między palcami, wiatr łaskoczący skórę na łydkach, dotyk tkaniny na udach, plecach, brzuchu, ciepło słońca na ramionach, łaskoczące w policzek kosmyki, wiatr we włosach. Jeżeli przy okazji takiego ćwiczenia, odkryjesz, że ramiona które grzeje słońce są napięte, zostaw tą myśl, nie oceniaj tego stanu. Może się okazać że za kilka dni, gdy będziesz kolejny raz robić to ćwiczenie, będą już odprężone.
- Smak – poczuj smak jedzenia, a nawet wody, pita w gorący dzień po wysiłku może mieć niezwykle bogaty i wyborny smak. Również folgując sobie z jedzeniem, zamawiając podwójną porcję lodów, czy bitą śmietanę, nie dręcz się wyrzutami sumienia, tylko zapamiętuj poszczególne smaki, rozpływające się na języku. Szczególnie te bezpośrednio kojarzone z danym miejscem, smak ryby w smażalni, owoce, regionalne sery, oliwa czy wina. Niech ten niecodzienny smak zostanie z tobą na dłużej w pamięci. Potem w zimowy wieczór gdy podgrzejesz olejek pomarańczowy, przypomnisz sobie jak niesamowicie smakowały te pomarańcze, których sok ciekł Ci po rękach i skapywał na gorący piasek. Odprężenie gwarantowane!
- Słuch – wsłuchaj się w otoczenie, odgłosy ptaków, szum wiatru. Odkryjesz, że nie otacza Cię idealna cisza, brzęczą owady, szumią trawy i drzewa, chrzęszczą gałęzie pod twoimi stopami. Na co dzień miasto serwuje nam wiele głośnych dźwięków, które tępią nasz słuch, a nawet uszkadzają go. Takie ćwiczenie pozwoli nam ten zmysł wyostrzyć i zregenerować.
Przy okazji ćwiczenia rozejrzyj się w koło, może natura podaruje Ci jakiś drobny prezent, w postaci wyjątkowej urody muszelki, lub kamienia, który trzymany na biurku w pracy, pozwoli Ci wrócić myślami w tamto miejsce, do tamtych odczuć i ponownie przywołać stan relaksu kojarzony z zapachami, dźwiękami, smakami, widokami, i dotykiem. Powyższe ćwiczenie nie tylko pozwoli Ci się zrelaksować, stworzyć wspomnienia, które pozostaną z Tobą na długo, ale da też świetną gimnastykę dla umysłu i zwiększy świadomość własnego ciała.
Na urlopie warto również prowadzić dziennik, nawet zupełnie krótkie i lakoniczne notatki spisane w formie listy kluczowych punktów. Zwłaszcza w przypadku wycieczek objazdowych, ale nie tylko wtedy, poczynione zapiski pozwolą lepiej zapamiętać miejsca i sytuacje, które się zdarzyły. Poza tym robiąc je, będziemy mogli jeszcze raz, na chwilę powrócić do wydarzeń mijającego dnia i dostrzec wszystkie jego pozytywy i mnogość doznań, a za rok gdy będziemy planować kolejny wyjazd, będzie to bezcenne źródło informacji co zrobić lepiej, tym samym teraz notatki zwalniają Cię z obowiązku roztrząsania jak to będzie za rok!
PO POWROCIE
Ostatni punkt to inspiracja mojej drugiej połowy. Przez czas wspólnego pożycia, niejednokrotnie w krzyku, a następnie w zapadającej po nim ołowianej ciszy, nauczyłam się doceniać, coś co dotąd uważałam za skrajnie niezgodne z moją naturą. Dotąd zwykłam planować czas od pierwszej do ostatniej sekundy, faszerując mojego partnera atrakcjami jak kaczkę na święta. Ostatnio jednak przyznałam że ten schemat ma więcej wspólnego z owym nieszczęsnym ptakiem, niż byłam skłonna sądzić. W pewnym momencie robi się naprawdę gorąco. Odżałuj dzień cennego urlopu i postaraj się dzień po wakacjach nie pędzić od razu do pracy, nerwowo wygrzebując rano grafitową garsonkę spod sterty kwiecistych sukienek, czy w pośpiechu wytrzepując piasek z siedzeń auta. Daj sobie czas na lądowanie. Nawet jeżeli nie wracasz z innej strefy czasowej czy klimatycznej, szok związany z niepojawieniem się na śniadaniu szwedzkiego stołu może być porażający, do tego stopnia że już o 8 rano zapomnisz, że w ogóle odpoczywałeś.
Na koniec mroczne ostrzeżenie – brak umiejętności wypoczywania to objaw pracoholizmu, niebezpiecznej dla zdrowia choroby. Jeżeli odkryjesz, że czekasz z upragnieniem na urlop, a już pierwszego dnia jego trwania zaczyna Cię trawić zmęczenie, tak silne że nie sposób się ruszyć, a nawet pojawia się choroba, to jest to pierwszy sygnał że coś jest nie tak.
Anna Jędrzej, Konsultant PracanaWymiar.pl
Powiązane wpisy: Kto najbardziej potrzebuje urlopu?
Funkcja trackback/Funkcja pingback