Od 2008 roku pracuję online

Długo szukałam motywacji do wprowadzania zmian w swoim życiu zawodowym, czy chociażby wyznaczenia jego celu. Czasem w działaniach powodował mną strach, czasem znudzenie, innym razem potrzeba udowodnienia swojej wartości. Często była to słaba i miałka motywacja. Robert Kiyosaki napisał w książce „Młody, bogaty rentier” znajdź swoje „Dlaczego”, a wtedy „Jak” przyjdzie samo. Innymi słowy poznaj powód, dla którego dążysz do swojego celu, dlaczego jest dla Ciebie ważny, nim zaczniesz się troszczyć o to jak go osiągnąć. Kiyosaki jak sam pisze, postanowił zostać bogatym, gdy uświadomił sobie, że jego żona z trudem wiąże koniec z końcem, odkąd są małżeństwem. To przywodziło mu na myśl widok własnej matki, przez lata płaczącej w kuchni, że znów nie stać ich na zapłacenie rachunków. Najwyraźniej musiał poczuć silny bunt i obrzydzenie do tej sytuacji, sądząc po efektach jakie finalnie osiągnął.

Pewnego dnia faktyczne moje „Dlaczego” spadło na mnie jak grom z jasnego nieba, zastając mnie leniuchującą na kanapie. W nocy z trudem zmrużyłam oczy, miotając się z boku na bok. Dotąd wielokrotnie zastanawiałam się co to znaczy miotać się w bezsenną noc. Zazwyczaj ilekroć uświadomię sobie bliskość poduszki przy skroni, automatycznie zasypiam. Ta noc miała dla mnie odmienny scenariusz, a o poranku porzuciła mnie z głową na zmiętej poduszce. Czemu o tym piszę? Dlatego, że nigdy nie wiadomo kiedy świadomość naszej motywacji spłynie na nas, kiedy skrystalizuje się nam nasz cel. Osobiście jestem przekonana, że nie musi to nastąpić przez uświadomienie sobie czego chcemy. Myślę że w pierwszym akordzie mogą popłynąć nasze niechęci, złości, niezgoda na stan obecny, po których w dalszych dźwiękach rozbrzmią pragnienia. Nie chcę przez to powiedzieć, że czas zasiąść na kanapie i czekać na iluminację. Wręcz przeciwnie, chcę Cię natknąć myślą, że na to olśnienie trzeba sobie zapracować.
Nadal zastanawiasz się po ci u diabła jakieś dodatkowe działania, zadania czy broń cię panie ćwiczenia? Może po nic, o ile nie zdarza Ci się jedna z dwóch poniższych sytuacji:

  1. z obrzydzeniem w poniedziałek rano zwlekasz się z łóżka z myślą, że znów czas udać się do tej obmierzłej pracy,
  2. myślenie o Twoim dalszym życiu budzi w Tobie wyraźną troskę o jego cel.

Jeżeli Twoja odpowiedź na powyższe pytania brzmi tak, może tak jak ja nie należysz do osób, które od mitycznego „zawsze” wiedziały czego pragną w życiu i jaka jest ich wizja, czy pasja.
Kiedyś liczyłam, że wraz z ukończeniem 30 roku życia, najlepiej dzień po urodzinach przyjdzie do mnie oświecenie. Tymczasem jedyne co przyszło to pulsujący ból głowy i niejasne wspomnienie dnia poprzedniego. Przerzucając masę książek, poradników, badań, testów i artykułów próbowałam wyłuszczyć swój nadrzędny cel istnienia. Równocześnie patrzyłam na znajomego, który już od szkoły podstawowej, wiedział gdzie chce iść na studia, na jaki kierunek i po co. Obserwowałam jego konsekwentne działania z podziwem i sympatią, którą starannie maskowałam odczuwaną zazdrość, że mnie niestety nie jest dana ta tajemna wiedza o sensie własnego istnienia. Dzień po dniu zmagając się z nieznośną wprost lekkością niezdefiniowanego bytu, drążyłam temat.
Z czasem ugruntowało się we mnie przekonanie, że jedyne nad czym możesz i warto zapanować, to własny umysł. Może on wynieść cię na szczyt, albo strącić w bezdenną rozpacz, w zasadzie niezależnie od okoliczności zewnętrznych. Myślę, że nawet mając najlepszy plan i najlepszych doradców, zawsze znajdziesz sposób by zbojkotować swój sukces, jeżeli nie zapanujesz nad rzeczywistością, którą tworzy dla Ciebie twój umysł. Tak samo więc jak ćwiczę ciało, postanowiłam ćwiczyć umysł, aby w drodze do celu był mi wiernym i pomocnym kompanem, a nie sceptycznym zawalidrogą.
Dr Stephen R. Covey w „8 nawyku skutecznego działania” pisze, że dyscyplina jest tym co odróżnia osoby skuteczne od pozostałych. Ci którzy osiągają swój cel, charakteryzują się nie tylko wytrwałością w dążeniu do niego, ale również gotowością do robienia rzeczy, na które wcale nie mają ochoty, ale są one konieczne do wykonania ze względu na wytyczony sobie kierunek.
Kiedyś pewna znajoma, z pochodzenia Koreanka, na stałe obywatelka świata, mieszkająca wszędzie tam gdzie w danym czasie angażowała się w działalność na rzecz ochrony praw człowieka, powiedziała, że nie ważne co robisz, ważne żebyś robił to codziennie. Jeżeli każdego rana, po przebudzeniu napełniasz szklankę wodą, a następnie wylewasz ją do muszli klozetowej, jest to świetne ćwiczenie dyscypliny. Nawet wylewanie wody do ubikacji, jakkolwiek nie ekologiczne i mało poetyckie by nie było, czynione codziennie pozwoli ci wyćwiczyć w sobie dyscyplinę.
Doceniając znaczenie dyscypliny jako narzędzia, niczym dłuto rzeźbiącego nasz umysł, na obraz i podobieństwo wielkich tego świata, postanowiłam podjąć systematyczną pracę.
Plan powstał w oparciu o to co dotychczas obejrzałam i przeczytałam. Osobiście daję mu 6 miesięcy. Jeżeli nie przekonuje Cię czy dane zabiegi mogą faktycznie coś zmienić, możesz wykorzystać test 30 dni wg Steva Pavliny. Przez 30 dni stosujesz dane rozwiązanie, jest to okres z jednej strony na tyle krótki, że można go przetrwać, a z drugiej na tyle długi, że w jego czasie możliwe jest przekonanie się czy dana rzecz działa w Twoim przypadku. Jest oczywiście jedno „jeżeli”. Przekonasz się czy działa jeżeli przetrzymasz te 30 dni. Potem możesz postanowić, że włączasz daną aktywność w swój codzienny schemat, lub zarzucasz ją bez wyrzutów sumienia.

I Codziennie, przez około godzinę słuchaj nagrań o pozytywnym przekazie.

Ma to za zadanie przerwać toczący się w twojej głowie negatywny dialog i historie bez happyendów, na temat Twoich możliwości realizacji celu. Kiyosaki przedstawił w jednej ze swoich książek ciekawe założenie. Można przyjąć, że cokolwiek mówisz o przyszłości to kłamstwo, gdyż biorąc pod uwagę, że jeszcze się ona nie wydarzyła, trudno ustalić prawdę. Zatem, jeżeli mówisz, że na pewno nie będziesz w stanie czegoś zrobić, według przedstawionego założenia, nie można uznać tego za prawdę. Jeżeli więc wszystko co mówisz o przyszłości nie jest prawdą, czy nie lepiej kłamać, tworząc pozytywną dla siebie wizję? Możesz stworzyć wewnętrzny, pozytywny dialog, wspomagany pozytywnym przekazem, który trafia do ciebie codziennie. Zadziała to jak reklama produktu, którą widzisz na billboardzie, w końcu wchodząc do sklepu kupujesz ten właśnie produkt, bo to on jest najbardziej obecny w twojej głowie. Na początek, wiele ciekawych przemówień i wywiadów znajdziesz na Youtube. Możesz nabyć stosowne audiobooki. Polecam Ci zacząć od takich mówców jak Les Brown, Tony Robbins, T.Harv Eker, czy Kim i Robert Kiyosaki.

II Czytaj codziennie około 10 – 15 stron materiałów z zakresu tematu, w którym chcesz się rozwijać.

Pamiętaj, to na czym koncentrujesz swój umysł – rośnie, jak pisze T.H.Eker w książce „Bogaty albo biedny, po prostu różni mentalnie”. Nie masz czasu na czytanie? Przerzuć się na audiobooki. Pomyśl ile czasu spędzasz na dojazdach do pracy, w aucie? Zastanów się jakie płyty czy mp3 masz w odtwarzaczu? Może czas zmienić wakacyjne przeboje, na coś co wydajnie zbliży Cię do osiągnięcia Twojego życiowego celu. Jeżeli dojeżdżasz do pracy godzinę dziennie to jest to 5 godzin tygodniowo, które możesz poświęcić na słuchanie wartościowych nagrań i przyswoić nową wiedzę.

III Kultywuj wdzięczność.

Według Zig Ziglara, najbardziej wartą rozwijania jest postawa wdzięczności. Zgodnie z wynikami badań naszych nieodzownych amerykańskich naukowców, jest to najbardziej sprzyjająca zdrowiu emocja. Ludzie, którzy zwykli narzekać, zawsze znajdą sobie jakiś powód do trosk, co z kolei negatywnie odbija się nie tylko na ich nastawieniu, ale i na zdrowiu. Osoby pozytywnie nastawione i wdzięczne za dobro jakie daje im życie, cieszą się lepszym zdrowiem, a w przypadku choroby szybciej wracają do sił. Siły i zdrowie będą Ci niezbędne w drodze do celu, dlatego trzecim punktem codziennej rutyny niech będzie dziękowanie za pozytywne rzeczy jakie Cię spotkały. Nawet w najbardziej podłym dniu można znaleźć jakiś pozytyw, a już na pewno warto się w tym szkolić. Możesz prowadzić dziennik wdzięczności. Ja osobiście poprzestaję na wymienieniu kilku pozytywów z jakimi wchodzę w dany dzień, zaraz po przebudzeniu, koniecznie nim wstanę z łóżka. W ten sposób każdy dzień zaczynam w dobrym nastawieniu. Godnym uwagi pomysłem wydaje mi się wyliczanie pozytywów minionego dnia przed snem, aby zasnąć ze spokojem ducha i ciepłym uczuciem spokoju i radości w sercu. Myślę, że bardzo ważne jest aby wypowiedzieć swoje powody wdzięczności na głos, tak aby nasz własny głos rozbrzmiał w naszej świadomości i abyśmy usłyszeli jak z każdym zdaniem krtań się rozluźnia, a głos płynie łagodnie i monotonnie, przesączony uczuciem satysfakcji.

IV Postanów pozostać młody i zdrowy.

Jako ostatni punkt zamieszczam postanowienie o pozostaniu tutaj, bez względu na wiek będąc młodym i zdrowym. Jest to rada Lesa Browna, który po tym jak przezwyciężył po raz drugi w swoim życiu raka, stwierdził, że naszym najważniejszym celem powinno być dbanie o siebie i swoje zdrowie. Oznacza to że każdy cel należy przepuścić przez filtr weryfikujący, czy dana ambicja przypadkiem nas nie wyniszcza. Wielu młodych ludzi wykonuje szkodliwą pracę, siedzi za biurkiem po godzinach, pozostaje w toksycznym związku, często wprost mówiąc sobie: Wiem, że to mnie wykańcza, ale przecież jestem silny/silna i dam radę, dla swojej przyszłości, dla dzieci, dla przyszłych wakacji. Osobiście długo wierzyłam w te brednie, może nawet w skrytości ducha nadal w nie czasem wierzę, gdyż jestem urodzonym pracoholikiem. Jednak do podjęcia pracy nad tym przekonaniem, skłoniła mnie pewna ranna przejażdżka z moją mamą. W pewnym momencie przerwała ona mój monolog, dotyczący jakiegoś drażniącego mnie tematu i powiedziała: „Daj spokój, ja całe życie starałam się wszystko załatwić i wszystkiemu sprostać i teraz spójrz na mnie, nawet nie mogę wejść po 10 stopniach bez zadyszki, na to mi się to wszystko zdało?” Moja mama około pół roku temu przeszła ciężką operację serca. Trudno powiedzieć co w największym stopniu uszkodziło jej zastawki, może stres, może niedoleczone przeziębienia, pomimo których biegała do pracy gdzie była niezastąpiona. Trudno to teraz powiedzieć. Teraz faktem pozostaje, że nie może cieszyć się życiem na emeryturze jak sobie to wymarzyła kiedyś, ciężko na nią pracując. Pamiętaj o tym ilekroć na poczet przyszłej chwały w niebie, będziesz pracować cały weekend, zaciągać zasłony by radosne słońce na dworze nie świeciło Ci w matrycę firmowego laptopa, będziesz pochłaniać śmieciowe jedzenie, by zaoszczędzić czas na pracę, lub łykniesz wymyślne niebieskie tabletki, by mimo 39 stopniowej gorączki, dowlec się na spotkanie. Pomyśl o tym teraz, by nie musieć o tym myśleć na szpitalnym łóżku.

Gdy przestroisz swój umysł, pomysły posypią się jak z rękawa. Od Ciebie jednak zależy, czy podążysz za tym głosem i zaczniesz się realizować, pomimo trudności, przeciwieństw i wątpliwości, które na pewno się pojawią. Umysł to potężne narzędzie, jednak jak noga, czy ręka, nie może działać samodzielnie.

Anna Jędrzej, Konsultantka CVnaWymiar.pl

BLOG GRAFIKA.001

 

 

 

 

 

 

Poprzedni wpis: Jak zacząć szukać pracy, żeby dobrze skończyć?

Następny wpis: Złap byka za rogi i zwiększ swoją skuteczność