Od 2008 roku pracuję online

Tajemnicza nazwa job crafting, to inaczej przekształcanie pracy. Tak jest najczęściej tłumaczone to sformułowanie z angielskiego. Osobiście lubię też używać określenia modelowanie pracy czy projektowanie pracy, choć to ostatnie pojęcie ma szersze znaczenie.

Job crafting, to jedna z metod dopasowywania pracy do osoby. To co jest niezwykle ciekawe w job craftingu, to że dzięki niemu można zmienić pracę bez zmiany pracy. Dzięki job craftingowi nie musimy zmieniać pracodawcy, ani stanowiska, aby dokonać zmiany w pracy.

Job crafting polega na redefiniowaniu obecnej roli oraz przekształcaniu obowiązków czy zadań w taki sposób, aby praca dawała jak największy sens pracownikowi, który daną pracę wykonuje. Chodzi o to, aby dostarczać te same efekty, których oczekuje pracodawca, ale w sposób, który pozwala pracownikowi rozwijać siebie, swoje pasje, kompetencje, daje frajdę czy łączy się z jego mocnymi stronami czy wartościami.

To jest tak zwany job crafting oddolny, który może stosować każdy pracownik. Mamy też metody job craftingu odgórnego – dla liderów – które pomagają zmieniać kulturę organizacji.

Job crafting zwiększa zadowolenie z pracy, zaanagażowanie, sens pracy a także motywację do tego stopnia, że rezultaty pracy bywają lepsze niż oczekiwane. Job crafting poprawia też dobrostan/wellbeing oraz jako efekt uboczny może stanowić ochronę przed wypaleniem zawodowym.

Posłuchaj więcej o tej metodzie w moim wystąpieniu w programie „Pytanie na śniadanie”.

Zobacz teraz całe wideo – kliknij w ten link

W nagraniu nie przez przypadek pojawiaj się rekomendacja mojej książki „Pasja to za mało”. W książce również wspominam o job craftingu oraz o innych metodach dopasowania pracy i zmiany pracy. Zobacz.

Tranaskrypt wideo:

Tomasz Kammel: Proszę państwa, dzień dobry. To jest Krzan, to jest Kammel, to jest “Pytanie na Śniadanie”, do państwa usług, z tematami różnymi, smacznymi, ale i takimi, co to czasem się na nie oko szerzej otwiera. Jak choćby to tutaj – “Szczepionka przeciw wypaleniu zawodowemu”. Czyli co?

Izabela Krzan: “Job Crafting”, co zrobić, w momencie kiedy już człowiek czuje, że już ma dosyć tej pracy, ale z drugiej strony, że może nie do końca chciałby ją zmieniać. Czy da się jakoś naprawić tą sytuację, po to aby znowu poczuć zapał do pracy.
T.K: Żeby się chciało chcieć, krótko mówiąc.

I.K: No właśnie. Są z nami goście – Izabella Wojtaszek, psycholog, coach kariery i szkoleniowiec.
Izabella Wojtaszek: Dzień dobry!

I.K: A także trener mentalny Daniel Janik, witamy was serdecznie.
Daniel Janik: Dzień dobry.
T.K: Okej, no dobrze, słuchajcie, czym w ogóle ten “Job Crafting” jest, bo można anglojęzyczne wyrażenie interpretować na kilka różnych sposobów.
I.K: Wycinanka z pracy.
T.K: Na przykład.
I.W: [śmiech] Tak można przetłumaczyć, i rzeźbienie. Ale najczęściej, z angielskiego tłumaczymy to jako przekształcanie pracy, czasem używamy, że modelowanie, że projektowanie pracy. I to jest, metoda dopasowania pracy, jedna z wielu jakie są, albo, metoda zmiany pracy, bez zmiany pracy. Czyli nie musimy zmieniać pracodawcy, i swojej roli, ale przekształcamy różne rzeczy w ramach, chociażby, zadań, dzięki którym mamy więcej frajdy.
T.K: Wybiorę numer do Łukasza Nowickiego, wrzucę go na głośnomówiący, niech posłucha, może się nie będzie wybierał, bo wiecie, że on się żegna z “Pytaniem na Śniadanie”.
I.W: Słyszałam.
T.K: Jego fani trochę w rozpaczy, wcale się nie dziwie.
I.K: Nam też trochę przykro.
T.K: No raczej tak, a nawet bardzo.
I.K: Będziemy tęsknić za Łukaszem, miejmy nadzieję, że jeszcze się wielokrotnie się spotkamy, gdzieś, choćby na korytarzach. Ale! Powiedziałaś jak brzmi mniej więcej, definicja tego “Job Craftingu”, no to teraz, tak na “chłopski rozum”. O co w tym wszystkim chodzi? Jak zmienić swoją pracę, po to aby “chciało się chcieć”.
D.J: Tu przede wszystkim chodzi, o takie oddolne, czyli od strony pracownika zmiany, które nie muszą być wcale duże, czasem nie wymagają nawet zgody pracodawcy, bo one są na tyle małe, natomiast sprawiają, że ja mam inne bodźce, robię te same rzeczy, tak jak przed chwilą powiedziała tutaj koleżanka, ale trochę inaczej, przez to…
T.K: A dałbyś przykład?
D.J: Przykładowo, być może, jestem w stanie sobie tak zorganizować swoje biurko, że ono jest dla mnie atrakcyjniejsze, albo przestawiam trochę inaczej monitor, niż nie wiem, na początku to było podane, mi nie jest tak niewygodnie, bo ja na przykład, wolę w drugą stronę się ustawić.
I.K: A zmiana pracy w biurze, na pracę w domu, to też jest taki rodzaj modelowania swojej pracy?
I.W: Może być, jeżeli rezultat jest ten sam, jeżeli efekt mojej pracy jest taki sam, jeśli ja tylko zmieniam sposób, w jaki to robię. To jak najbardziej, będzie to “Job Crafting”. Jeszcze do przykładów może dorzuce, jak w ogóle odkryto ten “Job Crafting”, okazuje się, że to jest coś co my robiliśmy zawsze, ale nie wiedzieliśmy.
T.K: Bez nazywania tego.
I.W: Tak, dokładnie. Odkryto to badając ekipy sprzątające w szpitalach, okazało się, że niektórzy jak opowiadali o swojej pracy, to mówili, że oni nie sprzątają, tylko wspierają pacjentów. No i pytano, “No, ale jak to, wspierasz pacjentów?” – “ No, owszem, sprzątam, ale jednocześnie, na przykład, patrzę z troską na tych pacjentów, dopieszczam każdy szczegół. Na przykład odprowadzam starszych rodziców pacjenta do samochodu, żeby nic im się nie stało, a pacjent był spokojny”. No i najlepszy przykład, niektórzy wręcz, przewieszali obrazki w salach dla pacjentów, jedna osoba przewieszała te obrazki nawet w sali, w której ktoś był w śpiączce. No i pytano znowu “Dlaczego to robisz?” – “No, chcę wpłynąć w jakiś sposób, w jaki tylko mogę, bo być może coś sprawi, że to wpłynie na zdrowie tej osoby, może akurat się przebudzi”, no i znowu pytano – dlaczego – “No, taka jestem”.
T.K: Czyli to jest też, pewnego rodzaju nadanie wartości swojej pracy, jak w tej słynnej anegdocie, co to prezydent Kennedy, tam na Cape Canaveral, gdzie tam startują te rakiety kosmiczne, spotkał pewnego woźnego ze szczotkami, i zapytał go – “Co pan tutaj robi?”, a ten woźny mu powiedział – “No, jak to panie prezydencie, pomagam ludzi w kosmos wysyłać”. Czyli to jest, zarówno nastawienie, jak i znajdowanie sobie, we własnym zakresie jakichś dodatkowych funkcji, które sam sobie mogę wytłumaczyć, jako trochę ważniejszą niż te podstawowe.
D.J: Mówi się nawet o trzech rodzajach, czyli, że ja mogę przekształcać i modelować zadania, które wykonuje, relacje, jak funkcjonujemy, atmosfera jest bardzo ważna, ale też właśnie, jaki ja nadaję sens, jakie znaczenie, temu co ja robię. Tak jak tutaj, świetnie przykład podała koleżanka, że, trochę tak, mówiąc kolokwialnie, nie –  “ Ja tu tylko sprzątam” – będąc salową, ale ja pomagam w dojściu do zdrowia, w wyzdrowieniu, pacjentom. I wtedy się okazuje, że ja mam dużo więcej satysfakcji, jest sens w tym co robię, i dzięki temu nie wypalam się.
T.K: A jak poradzić komuś z korporacji, kto wykonuje swoją menadżerską, biurową robotę, która bardzo często wygląda dokładnie tak samo, ma ten sam zakres obowiązków, tych samych ludzi, te same kontakty, i czuje, że już ma dość tego, że, po prostu, to siedzenie przed tym komputerem, i realizacja tych kolejnych KPI-ów, czyli tych wskaźników jakości, celów, już go przerasta, już mu się nie chce, że on już tego nie lubi, chociaż pamięta jak, jeszcze jakiś czas temu, lubił to bardzo.
I.W: Tak, pierwszy krok, to jest to redefiniowanie, właśnie roli, i zobaczenie, na co my wpływamy tą pracą, czyli na przykład – mogę patrzeć na papierki na biurku, że przekładam je z kuwetki na kuwetkę, ale mogę się zastanowić, jakie one mają wpływ na rzeczywistość, być może tym papierkiem jest życie ludzkie, może to kredyt czyjś, i historia życia, jak sobie poradzi. Więc nawet spojrzenie, na co wpływa ta moja praca, ta moja rola, to jest taki pierwszy krok, żeby zacząć trochę inaczej to postrzegać. To jest ten pierwszy wymiar. A potem sprawdzamy, jakie mam zadania, i co w tych zadaniach lubię, no bo, coś w tej pracy mnie trzyma. Więc, które zadanie lubie wykonywać, które mnie pasjonują, w których mam mocne strony, których zadań chciałbym więcej, wyciągam to co lubię, i szukam sposobu, jak tego robić więcej. A, może mam jakąś pasję poza pracą, którą mógłbym wnieść do tej swojej pracy, i właśnie, wykonywać te zadania w taki, nowy sposób, używając tej pasji, a dając ten rezultat, taki sam. A, nawet, jak się okazuje, jak my tak robimy, to często efekt jest jeszcze lepszy.
I.K: Czyli takie też, trochę przekodowanie swojej głowy, na, czasami wyższe cele, bo jednak, patrząc na swoich rówieśników, często skupiamy się nad samym sobą, że jestem w tym miejscu, że już mi się to nie podoba, że już bym chciał coś zmienić, zmienić tą prace, pójść gdzie indziej. Ale jednak czasami  chyba warto się zastanowić, bo tych prac, w końcu, przez całe życie, nie można mieć nie wiadomo ile – to znaczy można, ale czy to będzie fajne i osiągniemy cel, tego nie wiem. A, co zrobić, albo kiedy jest taka granica, że już, tak naprawdę, organizm daje nam do zrozumienia, głowa daje nam do zrozumienia, że już nie ma tutaj przestrzeni, żeby teraz zmienić tę pracę.
D.J: No, kiedy już naprawdę czuje, po wcześniejszych próbach zmiany, najpierw w moich działaniach, może też w organizacji, że to nic nie daje, że ja walę głową w mur. No to wtedy, w pierwszej kolejności, pewnie jakiś odpoczynek, dłuższy, lub krótszy.
T.K: Ale trzeba się zbierać.
D.J: Ale być może, rzeczywiście, jak ja to często powtarzam, jeśli nie mogę zmienić środowiska, tego w którym funkcjonuje, i ono mi nie służy. No to, warto zmienić środowisko, na nowe, inne, bo być może ja, robiąc to samo, będę miał dużo więcej frajdy, satysfakcji, i będę miał całkiem inne wyniki.
I.K: A, jakie są takie sygnały, najbardziej uniwersalne, wypalenia?
I.W: Wypalenie, fachowo, psychologicznie, ma trzy symptomy, pierwszy, to jest wyczerpanie psychiczne, emocjonalne, fizyczne, drugi symptom to jest taka depersonalizacja, czyli ja kogoś traktowałam, jakby, podmiotowo, a teraz traktuję przedmiotowo, jestem cyniczna w tych relacjach, zmieniło się moje podejście do ludzi, a trzeci objaw, to, że ja przestaję wierzyć w swoje możliwości, byłam właśnie, świetnym fachowcem, przez lata wykonywałam z sukcesami swoją pracę, ale nagle, jak ręką odjął, nie potrafię nic, jeżeli mamy te 3 symptomy naraz, to oznacza, że mamy wypalenie zawodowe, w takim psychologicznym znaczeniu, tutaj trzeba więcej, urlop to jedno, ale często trzeba dużo więcej, innych narzędzi.
T.K: Pomoc psychologiczna.
I.W: Być może, pomoc psychologiczna. No, bo w wyczerpaniu nie jesteśmy w stanie, i szukać tej pracy, ani “Job Craftingu” robić, bo to wymaga energii, a jak my jesteśmy już na oparach, to trzeba zadbać o to.
T.K: Mam wrażenie, że to bardzo ważne co powiedziałaś, że te trzy symptomy, bardzo często nie są oczywiste dla kogoś kto nie zna tych powiązań. Czyli oprócz tego, że ktoś już ma dosyć, no to jeszcze ludzi traktuje, no przepraszam ,ale muszę to powiedzieć – z buta, przy czym wątpi jednocześnie w swoje własne możliwości, chociaż jeszcze niedawno był świetny, to są te trzy filary na których stoi wypalenie.
I.W: Tak, muszą być wszystkie trzy, żeby móc stwierdzić wypalenie zawodowe, tak fachowo rzecz biorąc, żeby mieć tą diagnozę, tego syndromu.
I.K: Bardzo dużo mówimy też teraz o tym, że jesteśmy przebodźcowani, że jesteśmy zestresowani, że przez to, że cały czas siedzimy w telefonie, czy przy telewizorem, to te bodźce do nas dochodzą, nie potrafimy się skupić, nie potrafimy być cierpliwi. Jak długo może trwać taki proces, przemodelowania swojej pracy, czy też swojej głowy?
D.J: To pewnie zależy, od wielu czynników, jak to też wygląda, na jakim ja jestem poziomie, ewentualnego wypalenia, bo to też nie jest tak, że jest wypalenie i koniec, tylko, jak to powiedziała koleżanka, są jakieś symptomy, które po kolei o tym świadczą. Więc warto mieć tą świadomość, też trzymając się tych trzech punktów, im wcześniej zauważymy, tym jest nam łatwiej. I wtedy ten czas jest krótszy, jak już mamy te wszystkie 3 symptomy, jesteśmy naprawdę, całkowicie wypaleni, to mówi się, że im większy jest poziom tego wypalenia, to tym więcej czasu potrzeba, żeby powrócić. Więc, to mogą być, pewnie miesiące.
T.K: Stąd, w wielu firmach wprowadza się taki model “Jasia Wędrowniczka”, że człowiek spędza określoną liczbę miesięcy lub lat na danym stanowisku, i choćby był na nim świetny, musi iść dalej i zmienić się, bo zależy na tym pracodawcom, aby on się nigdy nie wypalił. Skądinąd, słuszne podejście. Tylko pytanie czy skuteczne, czas pokaże, bo to zdaje się jest jakaś w miarę nowa metoda.
I.W: No, może niektórym pomagać. Pytanie, co jeśli ja się spełniam w swojej roli, a zostaje oddelegowana, wciąż oczywiście, może mi to pozwolić poznać z innej perspektywy rolę. Na pewno może to być rozwiązaniem, pamiętajmy jednak, że mamy też ten “Job Crafting”, i ,że nie zawsze musimy zmieniać, to stanowisko pracy, żeby poczuć ten sens pracy.
I.K: Możecie też sięgnąć po książkę – “Pasja to za mało”, mamy dla was takie oto książki, Izabella Wojtaszek je napisała, do państwa dyspozycji. Bardzo wam dziękujemy za rozmowę!