Po pierwszej części postu pt. „Moda na rzucanie pracy” mogliśmy przeczytać m.in. opinię Michała S.:
„(…) wśród moich znajomych i rodziny 90% osób to przedsiębiorcy (…)” Michał zastanawia się, czy inni też tak mają?
Są dwa główne czynniki, które sprawiły, iż możemy przyjąć za pewnik, że każdy z nas, ma wśród znajomych świeżo upieczonych przedsiębiorców:
- Rząd obrał taktykę nie przeszkadzania (bardziej niż ma to już miejsce) kiełkującym firmom.
- Praca etatowa jest trudniej dostępna.
- Firmom opłaca się zatrudnić na działalność, bardziej niż na etat i „dostajemy propozycje nie do odrzucenia”
I tak szerzy się „przaśna polska przedsiębiorczość” (jak słomiany zapał do zakładania firm ujął ostatnio Jacek Zawadzki z Onet Biznes na swoim blogu).
Przaśni czy nie, wcześniej czy później jako przedsiębiorcy napotkamy problem dołka.
Jak to zwykle bywa w takiej sytuacji czujemy pokusę powrotu na etat. W końcu, „trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu”.
Po drugiej stronie płotu są osoby na etacie, które kiedyś zawierzyły innym i dały się zatrudnić. Spowolnienie w firmie oraz widok odchodzących z pracy kolegów i koleżanek zmusiło ich jednak do realistycznej oceny własnej sytuacji. Zmierzenia się z wyobrażeniem, co będzie jak ja będę musieć odejść sprawiło, że praktycznie każdy przygotowuje „plan awaryjny”.
Są tacy, którzy odkopują dawne marzenia, inni nadrabiają zaległości edukacyjne, kolejni grają w totolotka, ktoś oszczędza, a inni odświeżają CV.
„(…) są też i tacy, którzy w kontekście (…) niepewności pracy “na cudzym”, wolą wziąć sprawy w swoje ręce.” jak komentuje mój post Lech z Progressblog.
Biorąc pod uwagę kryzys, dla niektórych, może to brzmieć jak szaleństwo, ale takie rzeczy jak rzucanie pracy się jednak zdarzają.
Tak było w przypadku Gosi, która do niedawna miała i etat, i biznes. Wydawało by się, trudno o bardziej idealną sytuację – mieć pensję, a po godzinach rozwijać wymarzony biznes. Gosia mówi jednak, że z czasem zaczęła się czuć jakby pracowała na dwóch etatach. Musiała więc coś z tym zrobić. Podjęła więc kroki, by być bizneswoman w pełnym wymiarze czasu. Gosia obecnie prowadzi salon z pianinami cyfrowymi – Elpiano.
Za tydzień będziecie mogli przeczytać więcej o przypadku Gosi – o tym co nią kierowało, i jak sobie radzi. Edit – Wywiad z Gosią jest tu.
Będzie to c.d. blogonoweli p.t. Moda na rzucanie pracy
Powiązane wpisy:
Moda na rzucanie pracy (2) (Boom na zakładanie firm)
Moda na rzucanie pracy (3) (Założenie firmy – plusy i minusy)
Może warto wspomnieć, że przechodzenie z etatu do własnej firmy to czasami fikcja ? Pracodawcy chcą ciąć koszty. Zakładając własną działalność przez 2 lata mamy preferencyjną składkę ZUS.
Zatem pracujemy na tym samym stanowisku pracy, a tylko fikcyjnie prowadzimy własną firmę.
Tak samo jest na etatach, pracujemy na minimalną krajową, a w spółce córce 'dorabiamy’ na umowę o dzieło 5 razy tyle 😉
Warto zatem przyjrzeć się manewrom księgowym i co z tego wynika.
@ ^Przedsiębiorca^
Słuszna uwaga!
Tak swoja drogą, ciekawe jest, co zleceniodawcy zrobią po dwóch latach? Znajdą innych chętnych ze zniżką?
Gwoli wyjaśnienia to preferencyjny ZUS nie przysługuje gdy wykonuje się działalność dla dotychczasowego pracodawcy. No i dla zleceniodawcy kwestia wysokości składki ZUS nie ma przecież znaczenia , bo nie on ja płaci tylko przedsiębiorca (co może oczywiście mieć wpływ na wysokość jego faktury).
Czasami taki „fikcyjne” jak piszecie prowadzenie firmy jest idealną odskocznią dla własnej firmy. Mamy pierwszego, często dużego, znanego klienta.