„Psycholożka, trenerka… kołcz… kołczini?”
Tak zaczęło się przedstawianie mojej osoby podczas telewizyjnej rozmowy na żywo.
Nie był to żart — raczej chwila autentycznego zawahania, gdy prowadzący próbował znaleźć właściwą formę.
W tej sekundzie, w blasku kamer, narodziło się słowo, które doskonale pokazuje, jak język polski reaguje na zmieniającą się rzeczywistość – czasem niepewnie, czasem z uśmiechem.
Dlaczego żeńskie formy zawodów wciąż nas zatrzymują
Jeszcze niedawno formy takie jak architektka, pilotka, managerka, dyrektorka czy psycholożka brzmiały obco.
Dziś są zupełnie naturalne.
To dowód na to, że język polski rozwija się razem z nami – dostosowuje się do rzeczywistości, w której kobiety zajmują te same stanowiska, co mężczyźni.
Ale przy słowach zapożyczonych – takich jak coach, mentor, leader – wielu z nas wciąż się zatrzymuje.
Czy powiedzieć coachka? Coacha? A może właśnie… kołczini?
To krótkie zawahanie w telewizyjnym studiu pokazało coś ciekawego: nawet osoby zawodowo posługujące się językiem odruchowo szukają formy, której… jeszcze nie ma.
„Kołczini” – przykład, jak rodzą się nowe słowa
Słowo kołczini brzmi zabawnie i miękko, trochę jak włoska końcówka dodana spontanicznie, żeby uratować moment ciszy. Dzięki pewnej melodyce może być nam też łatwiej zapamiętać wymowę.
Ale właśnie takie przypadki pokazują, jak powstają neologizmy.
Nie w akademiach, lecz w rozmowach — w radiowym studiu, w pracy, w codziennym języku.
Z pozoru przypadkowe, a jednak trafne.
Bo przecież język nieustannie szuka równowagi między regułą a rzeczywistością.
Kobiety w języku – między gramatyką a widzialnością
Żeńskie formy zawodów to dla niektórych nowość, dla innych — konieczność.
Coraz częściej spotykamy ogłoszenia:
„Szukamy psycholożki / psychologa”,
„Rekrutujemy liderki i liderów”.„Przyjmiemy elektromontera / elektromonterkę”
Dla jednych to przesadne, dla innych – naturalne.
To nie tylko kwestia poprawności językowej.
Takie sformułowania wysyłają prosty, ale ważny komunikat: to miejsce jest otwarte na różnorodność.
Zarówno kobiety, jak i mężczyźni czują, że są tu mile widziani.
Tak właśnie język staje się narzędziem widzialności – nie przez deklaracje, lecz przez słowa, które włączają, zamiast wykluczać.
Język rozwija się razem z nami
Język polski nie jest sztywny.
Żyje, oddycha i codziennie próbuje nowych rzeczy — nawet wtedy, gdy nie jesteśmy pewni, „jak to powiedzieć poprawnie”.
Język rozwija się razem z nami.
Czasem przez pomyłki, a czasem przez… kołczini. 😉
Bo to właśnie w tych chwilach wahania i poszukiwań powstają nowe słowa – i nowe sposoby mówienia o świecie.
A Ty jak mówisz?
Lubisz, gdy nazwy zawodów i stanowisk mają żeńskie formy?
Kiedy w ofertach pracy pojawiają się obie wersje:
„managerka / manager”?
„liderka / lider”?
Czy raczej wolisz klasyczne brzmienie?
A może nadal brzmi to dla Ciebie nienaturalnie?
Każda odpowiedź jest częścią tej samej historii – historii języka, który zmienia się razem z nami.
Najnowsze komentarze