Źródła zdjęć wykorzystanych w grafice: Zdjęcie Marcina Dorocińskiego – autor: Jarosław Antoniak, MW Media; Kadr z filmu „Mission impossible” -Paramount Pictures, zdjęcie pochodzi ze strony denofgeek.com
Ostatnio wielu z nas żyło sukcesem Marcina Dorocińskiego, który po wielu próbach i latach ciężkiej pracy zdobył wymarzoną rolę u boku Toma Cruise’a. Jego historia to idealny przykład na to, że pracę marzeń można zdobyć, jeśli tylko jest się wytrwałym w dążeniu do upragnionego celu oraz gotowym na pokonywanie trudności i porażek, które staną nam na drodze.
Każdy z nas może odnieść sukces i zdobyć pracę, o której zawsze marzył. Nie jest to droga łatwa. Ma ona sporo zakrętów i przeszkód, ale to nie sprawia, że cel, który przed sobą stawiamy jest niemożliwy do osiągnięcia. Wystarczy trzymać się pewnych zasad i korzystać z narzędzi, które nam w tym pomogą.
A o tym, jak być wytrwałym w szukaniu pracy marzeń i osiąganiu sukcesów rozmawialiśmy z Tomaszem Śliwińskim w radiu Chillizet.
Z wywiadu dowiesz się:
-
co trzeba zrobić, aby odnieść sukces,
-
jakie są trzy kroki do zdobycia pracy marzeń,
-
czy każdy z nas ma predyspozycje do osiągania sukcesów,
-
jaki jest dokładny przepis na zdobycie wymarzonej pracy,
-
w jaki sposób Twoje przekonania wpływają na sukces.
Transkrypcja z audycji poniżej:
Tomasz Śliwiński: Moi Drodzy, dziś „Na Chilloucie” w Chillizet naszym gościem jest Izabella Wojtaszek — Praca Na Wymiar. Dzień dobry!
Izabella Wojtaszek: Dzień dobry!
T.Ś.: Łączymy się po to, aby porozmawiać o wytrwałości w szukaniu pracy. W tym tygodniu, nie tylko fanów filmu, rozgrzała informacja o tym, że Marcin Dorociński zagra nie w jednej, a aż w dwóch częściach „Mission Impossible” u boku Toma Cruise’a. Nie interesuje nas kwestia tego, ile on za to dostanie. Zresztą o tym już szeroko mówiono i komentowano. Interesuje nas bardziej kwestia tego, jak to się udało. To nie było takie hop-siup. Zresztą, w bardzo wzruszającym wpisie w swoich mediach społecznościowych, Marcin Dorociński wyznał, że to było 1200 self tape’ów, czyli takich nagrań, które aktor wykonuje, mówiąc też kwestie zadane przez producentów filmu, żeby pokazać, jak proponuje sprzedać rolę, na którą jest casting. Było też wiele innych rzeczy, które musiał pokonać, z którymi musiał się zmierzyć na tej drodze. No i udało się. Co nam ten przykład pokazuje?
I.W.: Przede wszystkim wspaniały sukces, którym możemy się inspirować. I to jest bardzo wartościowe, że Pan Marcin Dorociński podzielił się tą całą swoją drogą, historią, bo często się wydaje, że jak ktoś osiąga takie sukcesy, to przychodzi mu to łatwo.
T.Ś.: To było ponad 10 lat prób i dążeń do tego, żeby dostać się do Hollywood.
I.W.: Dokładnie tak. 10 lat, 1200 self tape’ów. Myślę, że warto tutaj to podkreślać, bo pokazuje to wysiłek ze strony Pana Marcina Dorocińskiego, żeby to osiągnąć. Wyobrażam sobie, że to nie tylko była kwestia tego, że nagrywał same te self tape’y, ale również pracował nad swoim warsztatem. I teraz jak przyjrzymy się, co sprawia, że ludzie zdobywają pracę marzeń, angaże marzeń czy w ogóle nawet pracę, bo dla niektórych zdobycie w ogóle pracy bywa niestety wysiłkiem, to są takie trzy elementy. Jedno to są te kompetencje merytoryczne związane z daną rolą, w tym wypadku filmową, ale również w pracy jakiejkolwiek mamy przecież te role zawodowe i musimy pewien pakiet kompetencji spełnić. Pewne wymogi pracodawcy, w tym momencie twórców produkcji, twórców filmu. I jest konieczna praca nad tym naszym warsztatem. Tutaj niestety wiele osób już mając na myśli jakiś zawód marzeń, się poddaje, bo myśli sobie: „No, gdzie ja będę takim drugim Lewandowskim?”. Ja to bardzo często słyszę w odniesieniu do pracy marzeń. Może sobie ktoś myśli: „No nie będę drugim Dorocińskim” i już przekreśla się, zanim zacznie pracować nad tymi swoimi kompetencjami zawodowymi. Rezygnują już na tym etapie, nie mówiąc o wysłaniu jakichkolwiek self tape’ów, aplikacji czy czegokolwiek w tym rodzaju. Więc po pierwsze, to jest w ogóle zacząć pracować nad tym swoim warsztatem. To jest jedna rzecz. Druga rzecz, to jest kwestia opanowania tych narzędzi zdobywania. I tutaj z tego wpisu możemy fajnie zobaczyć, że jest mowa owszem o agencji, ale są też te self tape’y. Wiele osób przy zdobywaniu angaży myśli o tym: „No ja to bym chciał kogoś, kto to za mnie to zrobi”. Sama zresztą dostaję dużo takich zapytań dotyczących tego, za ile mogę napisać profil Linkedin, CV czy tego typu rzeczy. Ile to będzie kosztowało, ale żeby mi ktoś załatwił. A tutaj jest, mimo że agencja troszkę pomagała, to jest ten wysiłek tych self tape’ów, wizytówek, pokazówek, które u aktorów są dosyć specyficzne. A w innych pracach mamy jakieś portfolio, CV czy różne inne narzędzia. I trzeba trochę się nad tym pochylić.
T.Ś.: Biorąc pod uwagę to, co powiedziałaś przed chwilą, to bardzo kłuje w uszy w takich rozmowach, kiedy się słyszy od osób, które szukają nowej pracy, a Ty przecież na co dzień szkolisz takie osoby, pomagasz przy rekrutacji w firmach i pomagasz ludziom też na takich bazowych etapach, np. pisania CV czy rozmów rekrutacyjnych, kiedy się słyszy: „To bym”, „Chciałbym”, „Zrobiłbym”. Ugh! Jak się to słyszy, to po prostu aż ciarki przechodzą. I to wcale nie jest przyjemne uczucie w tym przypadku.
I.W.: Tak.
T.Ś.: Bo to jest takie negatywne zaprogramowanie się.
I.W.: „Chciałbym” to jest pierwszy krok. Pytanie tylko, co my z tym zrobimy. Chodzi o to, że czasem ktoś mówi, że chciałby, a zaraz w tym samym zdaniu jest: „ale właśnie nie jestem tym Lewandowskim”. Akurat tutaj cytuję Roberta Lewandowskiego, bo chyba najczęściej to słyszę. To jest taki symbol — Ci ludzie sukcesu. I mówimy: „No my tego nie mamy — tego czegoś”. I często próbujemy uzasadnić brak sukcesu czy brak podjęcia próby z naszej strony tym, że jest jakiś magiczny „X Factor”, jakiś magiczny i tajemniczy składnik.
T.Ś.: Ale jest… jest praca. To jest praca, praca i jeszcze raz praca (śmiech).
I.W.: Wysiłek. I na to jest bardzo konkretny przepis. To nie jest tak, że my się rodzimy z tymi predyspozycjami. Jest na to dokładny przepis.
T.Ś.: Dobrze to tutaj w takim razie się zatrzymajmy. Niech będzie trochę napięcie jak w filmie akcji. Postawmy tutaj przecinek. Wracamy do naszej rozmowy już niebawem i powiemy o tym przepisie na to, jak dążyć do tej pracy marzeń, jakkolwiek ona by nie miała wyglądać.
PO PRZERWIE
T.Ś.: „Na Chilloucie” w Chillizet naszym gościem jest Izabella Wojtaszek — Praca Na Wymiar. Ekspertka, która pomaga ludziom znaleźć pracę marzeń. Raz jeszcze dzień dobry!
I.W.: Dzień dobry! Witam ponownie.
T.Ś.: Jeżeli chodzi o pracę marzeń, to wspomniałaś na końcu pierwszej części naszej rozmowy, że jest taki przepis na to, co trzeba zrobić, żeby w tych dążeniach odnieść sukces. Takie elementy, wskazówki.
I.W.: Tak. I w zasadzie już zaczęłam zdradzać, że pierwsze to dopuścić te swoje marzenia. Czyli: „chciałabym”, „chciałbym” — świetnie. I teraz trzeba to kiedyś wypowiedzieć. Tutaj w tym poście Pana Marcina Dorocińskiego też jest wspomniane, że sam do końca nie wierzył, że on może taką rolę i wspomina te czasy, kiedy tam gdzieś to kiełkowało. My często mamy taki moment, że gdzieś tam coś się tli, ale myślimy: „No nie, te wspaniałe rzeczy ktoś inny robi, ale gdzie ja mógłbym?” I tutaj trzeba ten głos usłyszeć, co nam się w ogóle podoba. Czasem to jest tak, że my zazdrościmy komuś. Myślimy sobie: „O, jakie fajne!”. I to już pokazuje, że my…
T.Ś.: Ile siły przy okazji na to tracimy.
I.W.: (śmiech) Tak. Zwłaszcza na tę część, kiedy zaczynamy zaraz deprecjonować to marzenie. Więc tutaj musimy dopuścić to marzenie, usłyszeć co byśmy w ogóle chcieli. Owszem to nie jest tak, że to nam spadnie z nieba, że w jeden dzień osiągniemy ten sukces. Musimy najpierw usłyszeć to, nazwać to, co to jest i opracować taki profil kompetencyjny — co jest takim minimum wymogów w danej roli, w danej pracy, które musimy opanować. Bo czasami zaczynamy od zera. Tak naprawdę każdy z nas zaczyna od zera. Nikt się z tym nie rodzi. Tą ciężką pracą zdobywamy kompetencje merytoryczne. Czyli jedno to jest zdobyć kompetencje merytoryczne. Drugie to są kompetencje zdobywania. I tutaj, żeby wiedzieć, gdzie mam wysłać, nawet jeśli nie ogłaszają otwarcia, wakatu czy wielkiej roli, to jakimi kanałami dotrzeć do tych twórców.
T.Ś.: Albo do potencjalnych pracodawców.
I.W.: Tak. Możemy dotrzeć do tych ludzi bardzo łatwo, bo większość ludzi jest po prostu w Internecie czy w Polsce, czy za granicą. Oczywiście możemy posiłkować się wsparciem innych ludzi, jakichś agencji. Natomiast pewną pracę musimy wykonać. To nie jest tak, że napiszemy jedno CV, nagramy jedno wideo i od razu zdobędziemy świat. Jak widzimy tutaj, więcej prób jest potrzebne. Im bardziej będziemy to dostosowywać, tym większy może mieć to sukces. To jest druga rzecz.
T.Ś.: Ja na koniec mam jeszcze jedno pytanie do Ciebie. Pan Marcin Dorociński ma 49 lat. Ja myślę, że ta kwestia wieku tu jest ważna. Wiele osób, które kończy na przykład 40-tkę, myśli: „Kurde. Ja już jestem na bocznym torze. Młodzi, fajni, przebojowi 30-latkowie dają sobie radę. Ja mam 40-tkę albo 40-tkę z hakiem, to już w zasadzie pobite gary”.
I.W.: No właśnie. Też się z tym spotykam, że wiele osób tak mówi. I dochodzimy do trzeciego czynnika, czyli jak mam opanowane kompetencje merytoryczne, zdobywania, trzecia najważniejsza rzecz to jest wytrwałość. Ta determinacja. To jest coś, nad czym można pracować. Poniekąd już od dziecka. Są takie fajne eksperymenty, np. „Marshmallow effect”, gdzie można ćwiczyć na dzieciach tę wytrwałość. Na przykład, że nie podajemy im od razu cukierków, tylko muszą odczekać. I dzieci, które są w stanie dłużej odczekać, zanim zjedzą tego cukierka, później okazuje się, że w dorosłym życiu osiągają sukces. Na przykład ostatnio w Internecie ktoś w Polsce zrobił taki eksperyment, to wszyscy rodzice mówili: „Tortury, tortury”. Więc już od dziecka możemy to kształtować. To jest jedno. U dorosłych ten atut, że nawet jeśli nie wykształciliśmy tego od dziecka, to uczymy się zarządzać swoją energią. Już mamy to opanowane. Umiemy ukierunkować te swoje popędy, pragnienia itd. Jest nam dużo łatwiej niż na przykład czasami 20-latkowi w pewnym względzie, że umiemy tą energią zarządzić.
T.Ś.: Ale my boimy się tego wieku mimo wszystko.
I.W.: Boimy się, bo tutaj właśnie wchodzą przekonania. To, co jest, zanim my podejmiemy się danego zawodu, myślimy: „Nie. Ja nie jestem tym Lewandowskim/Dorocińskim” albo na przykład: „A, bo ja jestem za stary”. I właśnie to jest coś, co się łączy z tą cechą wytrwałości. Nasze przekonania. Takie atrybucje, na podstawie których my interpretujemy, że coś nam się przydarza. Ludzie, którzy uważają, że przydarza im się coś… Zresztą ja sobie zapisałam cytat, powiedziałeś: „Udało się”. Jeżeli ja czuję, że się udało, bo los sprawił, szczęście, to za tym niejednokrotnie jest głębokie przekonanie, że ja uważam, że to łut szczęścia, los sprawił, a nie ja. Oczywiście nie mamy wpływu na wszystko w życiu, ale na bardzo wiele rzeczy mamy wpływ. Osoby, które upatrują, że mają wpływ na tę rzeczywistość, że mogą opanować kompetencje merytoryczne w danej roli, że mogą opanować kompetencje zdobywania pracy… a to nie jest chirurgia mózgu tak naprawdę — nie trzeba być perfekcyjnym czy najlepszym na świecie, żeby zagrać taką rolę czy, żeby ją zdobyć, ale naprawdę trzeba być dobrym.
T.Ś.: I zdobyć pracę. Przekładamy to cały czas na normalnego Kowalskiego, który szuka lepszej posady.
I.W.: Dokładnie. To są te same zasady, które i tu, i tu są. Ta ciężka praca pomaga nam zdobyć i kompetencje merytoryczne i zdobywania. Potem jest ta kwestia powtórzeń. Tutaj czasami ludzie, którzy mają mega wielki talent, obserwujemy, że mają, ale nic z tym nie robią. Dlaczego? Bo czekają aż ktoś ich znajdzie. Tutaj to słynne powiedzenie: „Siedź w kącie i znajdą Cię”. Czekamy na łut szczęścia.
T.Ś.: Nie, nie. To tak nie działa.
I.W.: Nie działa. Wykazano, że to nastawienie psychiczne bardzo pomaga. Mówi się o nastawieniu sztywnym i rozwojowym. Mówi się o atrybucjach, czy mamy zewnętrzne, czy wewnętrzne — czy ja uważam, że mam na to wpływ, czy też uważam, że to świat decyduje, że ja tę pracę mogę zdobyć. Czy ja uważam, że mogę ciężką pracą to osiągnąć, czy też uważam, że wszystko jest za trudne. Bardzo dużo tych naszych przekonań łączy się później z wytrwałością. To, co możemy robić, żeby ćwiczyć tę naszą wytrwałość, to praca z przekonaniami swoimi na swój własny temat. Drugie to też możemy szukać osób, które pomogą nam w tej wytrwałości. Stąd między innymi rola coachów jest bardzo duża.
T.Ś.: Albo przyjaciół.
I.W.: Przyjaciół również. Ogólnie ludzi wspierających. Tu też w poście Pana Marcina jest wspomniana rola osób, które w niego wierzyły, być może nawet bardziej niż on sam. Tutaj jest podchwytliwe z tymi przyjaciółmi. Dlatego, że okazuje się, że jeśli przeżyjemy euforię w stylu: „Ja jutro będę miała pracę marzeń! Będę drugim Lewandowskim!”, to jest ta euforia i zapał troszkę może minąć. To musi być taki doping, który nas zachęca i motywuje do działania, a nie, że spiliśmy śmietankę przedwcześnie, wyobrażamy sobie już, że siedzimy w tym dyrektorskim fotelu. To nie działa taka wizualizacja. Bardziej wyobrażanie sobie, jak my pokonujemy te trudności, jak my dzwonimy do tego reżysera, agencji za granicą, co będzie jak on rzuci słuchawką, co powiem, jak będzie chciał rzucić albo przerwać połączenie. Także bardziej w tę stronę.
T.Ś.: Czyli na takim gruncie metaforycznym możemy wrócić do tego powiedzenia, że jeśli wyrzucą Cię drzwiami, to wracasz oknem i powtarzasz to do skutku. Iza, bardzo dziękuję.
I.W.: Dokładnie tak. Ja jeszcze mam jedną niespodziankę, jeśli mogę.
T.Ś.: Słucham.
I.W.: Pomyślałam sobie, że ten temat jest tak szeroki. I gdyby ktoś był zainteresowany, to można obejrzeć webinar gratisowy na temat tego, co zrobić, aby zdobyć pracę teraz. Nie wiem, czy możemy podzielić się linkiem?
T.Ś.: Myślę, że podzielimy się tym linkiem w mediach społecznościowych. Albo też nie. Niech to będzie też nauka wytrwałości. Napiszcie nam, czy jesteście na etapie szukania pracy marzeń. Niech to zobaczą osoby, które chcą to zobaczyć. O! Dajcie nam znać, czy myślicie o tym, aby coś zmienić i czy zastanawiacie się, jak skutecznie szukać tej nowej pracy, a my wyślemy wtedy link.
I.W.: Super.
T.Ś.: To jesteśmy umówieni. Izabella Wojtaszek — Praca Na Wymiar była Państwa i moim gościem. Dziękuję.
I.W.: Ja również bardzo dziękuję.
Najnowsze komentarze