Łowca głów, to dla wielu szukających pracy po prostu pośrednik w szukaniu pracy. Idealnie taki, który szuka pracy dla Ciebie za Ciebie. A już na pewno ma oferty pracy. I to nieraz takie, których nie ma w portalach z ogłoszeniami o pracę. Przy tak szerokiej definicji warto zauważyć, że w praktyce istnieje wiele podmiotów, które teoretycznie mogą to robić. Od agencji pracy tymczasowej, przez agencje outsoursingowe, agencje zatrudnienia/pośrednictwa pracy po tzw. head-hunterów.
Ważne z perspektywy Twojego szukania pracy może być to, że zwykle te organizacje pośredniczące w pracy działają na zlecenie pracodawcy. To pracodawca im płaci. Rzadkością jest, żeby rekruterzy działali na zlecenie klienta. Dzieje się tak choćby dlatego, że pobieranie korzyści z obu stron może być w konflikcie prawnym. Wydawałoby się sytuacja idealna – ktoś szuka pracy dla Ciebie, a ktoś inny za to płaci. Jednak warto mieć na uwadze, że to ten kto płaci często dyktuje warunki. To poniekąd naturalne. Więcej o tym jak to może wpłynąć na Twoje zdobywanie pracy powiem dalej.
Jakie oferty znajdziesz u pośredników?
U tak ogólnie pojętych rekruterów można najczęściej znaleźć oferty z następujących kategorii.
- Te na które jest największe zapotrzebowanie i trudno znaleźć odpowiednich kandydatów.
- Oferty, na które może nie ma największego popytu, ale na które jest najmniej kandydatów, bo należą do „wierchuszki” czy mają bardzo niszową ekspertyzę.
- Takie, które ze względów optymalizacji kosztowej są outsoursowane.
- Bywa też, że w danej firmie nie ma kompetencji rekruterskich albo czasu i wtedy deleguje się rekrutacje na zewnątrz organizacji.
Kim tak naprawdę jest Łowca głów?
Słowo „łowca głów” wzięło się od angielskiego słowa „headhunter”, czyli tego pośrednika, który szuka na najwyższy/niszowy szczebel i robi to metodami innymi niż tylko publikowanie ogłoszeń o pracę – nieraz wręcz wykrada kandydatów z organizacji.
Dla przykładu kiedy jeszcze pracowałam jako rekruter, to w jednym projekcie headhunterskim musiałam przez telefony na zimno do konkurencji naszego klienta uzyskać połączenie z pracownikami pracującymi na stanowisku, które było do obsadzenia w naszym projekcie.
Celem rozmowy było namówienia tych pracowników na wzięcie udziału w naszej rekrutacji. Jak się możesz domyślać nie było to proste, bo w interesie firmy nie było łączenie pracowników „z kim popadnie”, a już na pewno nie z łowcą głów, który chce „uprowadzić” najlepszych. Dodatkowo te osoby były zajęte swoją pracą i zwykle nie były zainteresowane zmianą.
Aby osiągnąć sukces musiałam sobie z góry „wypracować nową osobowość” i dopasowaną historię co będę mówić. Udawałam więc pewną siebie Francuzkę, która mówi po angielsku. Chodziło o to, żeby sprawić wrażenie, że dzwonię z centrali z zagranicy i jestem bardzo ważną osobą.
Takie odgrywanie roli wraz z odpowiednim komunikatem miało sprawić, że przejęta asystentka obsługująca „mój target” zapomni z wrażenia, czego się nauczyła na kursach zarządzania biurem i bezwiednie połączy mnie z właściwą osobą. Na wszelki wypadek miałam też wcześniej przygotowane scenariusze, co powiem w zależności od „niespodziewanej” reakcji z drugiej strony.
Jak widzisz musiałam z góry „wejść w buty odbiorcy” i przewidzieć co się może wydarzyć. Ech te studia psychologiczne! Kto by pomyślał, że przydadzą się do takich rzeczy.
Dziś dzięki nieustannie rosnącej popularności mediów społecznościowych head-hunting jest nieco prostszy. Wciąż jednak mogą być potrzebne metody „szpiegowskie”, bo jest wiele osób, które aktywnie nie szukają pracy i takie, które nawet gdy aktywnie szukają, to nie znajdziesz dojścia do nich przez Internet czy nawet przez znajomości.
Jak się jednak możesz domyślać nie jest to najtańsza metoda szukania pracowników. Dlatego takimi sposobami szuka się tylko kandydatów, których zrekrutowanie jest bardzo opłacalne dla firmy, jak i dla pośrednika. (Tak się szuka pracowników z najwyższym wynagrodzeniem, bo stawka rekrutera bywa naliczana na podstawie pensji szukanego pracownika, oczywiście bez jej potrącania.)
Czy w każdej sytuacji head-hunting ma sens?
Dla pełniejszego obrazu i równowagi podam Ci jeszcze jeden przykład. Pracowałam kiedyś z kandydatem z branży IT, który choć dostawał 16 ofert dziennie (nie, nie przesadzam!:)) – w tym większość od rekruterów – to żadna z ofert nie była tym co chciał robić.
Mogło by się wydawać, że to wymarzona sytuacja być tak rozchwytywanym. Dla rzeczonego poszukującego pracy, to był jednak dramat, prawdziwa klęska urodzaju. Wykorzystując swoje kompetencje IT rozsiał swoje aplikacje gdzie się dało. Włożył bardzo dużo wysiłku w szukanie pracy, a wciąż miał jedynie perspektywę powrotu do pracy, której wręcz nienawidził!
Tracił już nadzieję i dlatego zwrócił się do mnie. Chciał m.in. żebym:
1) sprawdziła co się dzieje, że nie może dostać pracy, której naprawdę chce,
2) określiła, czy ma jeszcze szansę na swoją pracę marzeń,
3) pomogła mu wypracować sposób szybkiej weryfikacji ofert,
4) pomogła opędzić się od rekruterów, którzy nie mają nic dla niego!:),
5) pomogła mu zdobyć to co chce nakierowując na odpowiednie działania i udoskonalając to co wypracował.
Rekruterzy chcąc namówić go na startowanie i później dalszy udział w ich rekrutacji (zwykle muszą przedstawić przynajmniej 3 kandydatów klientowi-pracodawcy) mówili mu, że raczej nie znajdzie takiej pracy jak chce.
Przekonywali go, że praca za ich pośrednictwem, to jedyna wspaniała szansa. Zakładam, że chcieli pomóc i sobie, i jemu.
To, że rekruterzy nie mieli ofert na wymarzone stanowisko mojego klienta nie musiało jednak oznaczać, że tych ofert nie ma na rynku i że nie może zdobyć tej pracy.
Po prostu te oferty nie trafiały do tych rekruterów. Dostawali zlecenia na coś innego i nie zajmowali się resztą rynku, bo mieli już pełne ręce roboty.
Jak szukać pracy, jeśli nie przez pośredników?
Warto wiedzieć, że zanim oferta trafi do rekrutera (jeśli w ogóle trafi), to zwykle szuka się kandydata na trzy inne sposoby. Zaznaczam, że w wielu organizacjach ten proces nie jest oficjalną procedurą, a jest bardziej intuicyjny. Co nie zmienia faktu, że jest nagminnie wykorzystywany. Często bezwiednie. (Znowu ta psychologia procentuje!:))
Powiem Ci teraz, jak to wygląda według statystyk. Oczywiście wiadomo jak to ze statystyką bywa. Mogą być odstępstwa od średniej i wyjątki, ale dzięki poznaniu trendów możesz zobaczyć, co robi większość pracodawców w Polsce i zagranicą. To nakieruje cię na lepszą jakość działań.
- W pierwszej kolejności zwykle szuka się osób do AWANSu WEWNĄTRZ ORGANIZACJI (w tym wśród poddostawców).
- W drugiej korzysta się z APLIKACJI napływających spontanicznie – z takich, w których kandydaci udowodnili, że są odpowiednimi kandydatami do roli, o którą się starają.
- Na trzecim miejscu są PROŚBY O POLECENIA – choćby do kolegów po fachu czy z branży.
- Dopiero potem – jak się nie znajdzie nikogo odpowiedniego wcześniejszymi metodami – to do gry wchodzi ODPOWIEDNI POŚREDNIK.
Od razu powiem, że publikowanie OFERT NA STRONACH jest dopiero na szóstym (6!) miejscu w rankingu.
Zobacz, ile możesz zrobić samodzielnie przed pośrednikiem. Jak widzisz wiele szans może Cię zwyczajnie omijać jeśli zdasz się wyłącznie na rekruterów. Nie mówię, że zupełnie nie warto korzystać z ich wsparcia. W niektórych wypadkach jest to wręcz wskazane. Ale najpierw polecam określić co chcesz, żeby namierzyć odpowiednich headhunterów. Takich, którzy mogą mieć oferty dla Ciebie, bo inaczej możesz dostawać te niewłaściwe.
Czy warto zdawać się wyłącznie na pośredników?
Poza tym wiedz, że według statystyk warto stosować 3-4 proaktywne metody szukania pracy naraz. Nie jedną, bo wtedy powoli widać efekty i będziesz się przez to zniechęcać. Nie więcej niż cztery, bo zaczniesz szukać po łebkach pomijając ważne elementy procesu zdobywania (lub nie przykładając się do nich należycie) i znowu będą słabsze efekty.
Podsumowując, nie wiem jak TY, ale ja uważam, że owszem CZASEM warto wesprzeć się pośrednikiem, ale oprócz tego warto opanować inne, bardziej skuteczne metody szukania pracy. Najlepiej stać się po prostu samodzielnym łowcą tychże rekruterów, a jeszcze lepiej przede wszystkim osób władnych Cię zatrudnić na Twoim wymarzonym stanowisku.
Ma to olbrzymi sens zwłaszcza przy dzisiejszej – częstszej niż kiedykolwiek – zmienności pracy. Jeśli zależy ci na szybkiej zmianie pracy (szybko to ok rok – tyle statystycznie szuka pracy Polak z wyższym wykształceniem), to nawet jeśli wspierają cię pośrednicy pracy różnej maści, to bym Twojego szukania pracy nie pozostawiała wyłącznie w ich rękach. Z artykułu już wiesz, co jeszcze możesz zrobić. Jeśli potrzebujesz więcej wiedzy o tym, jak efektywnie wykorzystać poszczególne metody, to daj znać. Chętnie pomogę.
- Co myślisz o szukaniu przez łowców głów?
- Masz doświadczenie bycia zheaduntowanym?
- Czy dostałeś swoją pracę marzeń dzięki rekruterom?
Napisz w komentarzu pod tym postem na blogu – chętnie się dowiem.
Iza
PS: Znasz kogoś kto chce szybko znaleźć pracę? Prześlij mu proszę ten post.
Będzie to dla mnie wspaniałe podziękowanie za dzielenie się z Tobą moją sekretną wiedzą.
PPS: Chcesz abym wsparła Cię osobiście w Twoim zdobywaniu pracy i pomogła dotrzeć do najlepszych ofert? Zapraszam tu.
Najnowsze komentarze